top of page
OIP (1).jpg

Od wieków, w starej energii najwyższym poziomem świadomości, do jakiego można było się wspiąć, był opisany liczbą 33 poziom miłosierdzia Chrystusa. Obecnie, czasy się zmieniają i wyższy poziom świadomości, do którego się zbliżamy jest ozanczony liczbą 44. Co to dla nas znaczy? Moim zdaniem, dyskusję na ten temat, należy rozpocząć od założenia, że Chrystus to enrergia, a nie osoba, nie posiada więc ani ciała, ani płci. Na przestrzeni wieków nośnikami tej energii byli zarówno mężczyźni, jak i kobiety i wszyscy znamy ich jako tak zwanych Synów Bożych, albo Mistrzów Wstąpionych.
Poza tym, Chrystus, jako energia nie należy wyłącznie do jednego systemu wiary, lecz istnieje poza jakąkolwiek religią. Zatem można Go – jak to się zresztą często robi — określić mianem Chrystusa Metafizycznego, albo Świadomością Chrystusową. Jest to więc czysta, pozbawiona wszelkich cech ludzkich, bardzo wysoka energia, do której należą wszystkie wyższe aspekty nas samych. Innym słowy, Chrystus to czyste Światło. Wiedza o istnieniu tego światła wyprzedza chrześcijaństwo i wybiega daleko poza samą Ziemię. O nim wewnątrz każdego z nas śpiewały nam na Lemurii — i wszystkich węzłach siatki krystalicznej Ziemi — Gwiezdne Matki. Chrystus Metafizyczny posiada wiele innych imion: Kriszna, Budda, Christophoros, albo Luciferus (z łaciny: „Tworzący światło”) i Atik Yomin (dosł.: „Prastarych dni”).
W hinduizmie, w literaturze wedyjskiej, w epopei „Mahabharata,” postać Kriszny zajmuje bardzo ważne miejsce. Prowadzący wojnę i zmuszony do zabijania jest on zachęcany do dalszej akcji tłumaczeniem, że choć po różnych stronach konfliktu, jego przeciwnicy są tak samo święci, a zatem nieśmiertelni, jak on sam, nawet jeśli sobie z tego nie zdają sprawy. Tak więc nawet w najwcześniejszej religii powstałej w starej energii Kriszna cierpi, gdyż wie, że jego postępowanie przyniesie cierpienie innym.
W innej części „Mahabharaty”, „Bhagawad Gicie,” czyli „Pieśni Boga” składającej się z dialogu między księciem Arżuną i Kriszną zawarte są pojęcia niczym nieróżniące się od tych, które w świecie Zachodnim są nam znane z Nowego Testamentu jako słowa nauki Jezusa Chrystusa o miłości. Jest to tekst starszy od Nowego Testamentu i napisany z o wiele wyższej perspektywy, posiadający w sobie całą kosmologię tłumaczącą jedność Boga i Człowieka.
Literatura wedyjska stanowi jeden z najwcześniejszych znanych nam z historii przykładów teologicznego tłumaczenia w metaforyczny sposób istnienia na Ziemi zła i cierpienia, jak i powstawanie karmy, podstawowej energii hinduizmu. Człowiek więc musi przejść całą serię wcieleń i w każdym z nich starać się odpracować jak najwięcej karmy, za co czeka go oświecenie, przejście do Nirwany i zakończenie cyklu wcieleń. Już z tak skrótowego opisu wynika, że ziemska egzystencja jest czymś, czego najlepiej jest się jak najszybciej pozbyć.
Kwestię cierpienia i karmy podejmuje także Buddyzm. Tutaj, najwyższa dostępna każdemu człowiekowi energia i świadomość określa się mianem natury Buddy. Wcielamy się tak długo, aż nie odpracujemy całej karmy, osiągniemy zjednoczenia z naszą wyższą naturą i wtedy już nie musimy się dalej wcielać, bowiem osiągnęliśmy jedność z całym kosmosem, jesteśmy nieśmiertelni i wieczni. Chociaż każdy człowiek posiada w sobie Buddę, to jednak wciąż utrzymuje się, że tylko we wcieleniu jako mężczyzna można ją w sobie obudzić (jedynym wyjątkiem była oczywiście Tara). Buddyzm więc tak samo, jak hinduizm głosi nieunikniony charakter cierpienia w życiu ziemskim, brak zaufania do Ziemi i materii oraz niechęć do płci żeńskiej. Jak się zaraz przekonamy, takie same przekonania leżały także u podwalin wielu religii świata zachodniego.
Od czasów antyku, w klasycznych kulturach Grecji i Rzymu rozwijał się ruch gnostyczny.
Jest on bardzo zróżnicowany, lecz nieodmiennie wszystkie jego odłamy mają następujące cechy wspólne: wyznają istnienie Jedni, czyli jedności wszechrzeczy, światła i ciemności jako aktywnych czynników dobra i zła, oraz głęboką niechęć do materii i płci żeńskiej.
Ruch gnostyczny wyznaje istnienie niezależnej od wyznawców gnozy, czyli wiedzy i pewnych praw uniwersalnych nią rządzących. Innymi słowy, gnoza nie stoi w żadnej relacji do ludzi i jej wyznawanie, bądź niewiara, nie łączą się z żadnymi zgubnymi skutkami, jak na przykład piekło i wieczne potępienie, życie w świecie materii bowiem samo w sobie stanowi wystarczającą karę.
Uosobieniem Czynników dobra i zła są w gnostycyzmie Archonci, najstarszy i najwyższy z których, zwany Demiurgiem, jest stwórcą (przez małe s) świata materialnego. Demiurg nie jest jednak prawdziwym Stwórcą, który istnieje poza światem materialnym, bowiem ten jest tylko i wyłącznie domeną Archontów. Mam nadzieję, że w tej chwili wszystko to wydaje się nam znajome z filmu „Matrix,” bowiem bez wątpienia jakiś gnostyczny traktat filozoficzny legł u podwalin scenariusza tego dzieła rodzeństwa Wachowskich.
Jednym z praw uniwersalnych Jedni jest zasada Odkupienia Świata, czyli oczyszczenie go ze wszystkich pierwiastków materii. Odkupiciel, podobnie jak Chrystus jest energią, którą mogą uosabiać tylko mężczyźni. Za sprawą Odkupiciela Jednia konfiguruje się w każdym wieku powracając do swej oryginalnej czystości nie zważając na wadliwy charakter samej materii. Najwięcej kłopotów w skomplikowanym procesie odkupienia stanowi Sofia, (z gr. „Mądrość”) żeńska dusza świata, (Anima Mundi), która ze względu na nadmiar pożądania do Stwórcy i odkupienia świata materialnego, zanim zostanie przywrócona do swego właściwego miejsca u boku tegoż Stwórcy, musi najpierw pozyskać esencję potrójnej męskości!
Moim zdaniem, właśnie na przykładzie gnostycyzmu najlepiej widać kolektywnie wybrany przez całą ludzkość upadek świadomości, oraz konieczność przywrócenia równowagi między pierwiastkiem męskim i żeńskim. Zanim jednak przejdziemy do dyskusji na ten temat, przyjrzyjmy się jak Chrystus Metafizyczny, Świadomość Chrystusowa, przewijały się w pozostałych głównych religiach świata zachodniego, hebraizmie i chrześcijaństwie.
Wydawać by się mogło, że w Starym Testamencie nie ma żadnej wzmianki o Chrystusie, ale to nieprawda; przeczy temu 6. rozdział Księgi Daniela wiersze 9-11, gdzie Przedwieczny to właśnie „Prastarych dni”, Atik Yomin, oraz 7 rozdział Księgi Daniela, wiersze 13-14! W języku aramejskim Atik Yomin oznacza to, co w prawosławiu określa się mianem Ветхий Деньми, albo po łacinie Antiquus Dierum, co teolodzy prawosławni nazwali Chrystusem Starotestamentowym. Jak z tego wynika, bratnie religie żydowska i chrześcijańska mają ze sobą o wiele więcej wspólnego, niż by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka!
W ezoterycznej tradycji żydowskiej, czyli w Kabale, Atik Yomin jest jednym z epitetowi i imion Stwórcy, określających wewnętrzny wymiar sefiry Keter, który istnieje ponad schematem całego Drzewa Życia i symbolizuje absolutną jedność Stworzenia (Człowieka) z esencją Stwórcy. Nie przez przypadek więc sam Kryon — którego interpretacja imion boskich bardzo różni się od tradycyjnej, przekazanej w Kabale – pierwszej warstwie ludzkiego DNA, jedynej widzialnej pod mikroskopem, nadaje imę (w fonetycznej polskiej wymowie) „Keter ec chajim”! Tym samym dając do zrozumienia, że światło i najwyższy poziom świadomości już teraz istnieją w ciele każdego z nas!
Pragnę tutaj zaznaczyć, że tradycja Kabały i gnostycyzm są do siebie podobne tylko powierzchownie. Gnostyczne Odkupienia i kabalistyczny Tikkun Olam (przywracanie, naprawa świata) są przeciwieństwami. W gnostycznym Odkupieniu chodzi o całkowite oczyszczenie ducha z materii, a w Kabale o przywrócenie boskiego pierwiastka materii. Czas powstania jednej i drugiej tradycji jest dość trudny do ustalenia i najlepiej pozostawić to specjalistom, pamiętając, że gnostycyzm może się wywodzić z kontaktu z dualistyczną religią Persji, a Kabała jest mistyczną interpretacją Pięcioksięgu Mojżesza, który czerpie z wcześniejszych tradycji Mezopotamii i Sumeru. Początki tradycji Kabały przypisuje się Szymonowi bar Jochai, który żył w drugim stuleciu n.e. Kryon z kolei opowiadając o Jezusie – który żył całe sto lat wcześniej — mówi, że miał intuicyjną znajomość Kabały, co moim zdaniem znaczy, że mistyczna tradycja Kabały jest skarbnicą prawd zasadniczych przechowywaną w tradycji narodu, który dał ludzkości ideę Boga Jedynego, a które zostały przekazane ludzkości przez Gwiezdne Matki jakieś 200 tysięcy lat temu.
Gnostycyzm chrześcijański, z drugiej strony, jest bardzo zadłużony „pogańskiej” doktrynie i kosmologii gnostycyzmu co chyba najbardziej widać w prawosławiu, ale nie tylko. Ten najstarszy odłam chrześcijaństwa zachował w sobie i pojęcie Bogo-Człowieka i uznaje istnienie samego Chrystusa przed narodzeniem Jezusa. Obrządek prawosławny zachował także ścisły podział świata na sfery tzw. sacrum i profanum, co widać na przykładzie każdej cerkwi i znajdującej się tam ikonostasy, poza którą wchodzi tylko kapłan. Dwoisty charakter stworzenia został tutaj zinterpretowany jako właśnie zmaganie dobra i zła, które znajduje uosobienie w istnieniu aniołów i diabłów, głównym z których jest ten sam Luciferus/Christophoros, który w pogańskim gnostycyzmie pełni funkcję Odkupiciela! Tak wygląda przeredagowana doktryna pogańska w świetle apologetów chrześcijaństwa.
W nowej energii, jako ludzkość, także zajmujemy się teraz przeredagowywaniem pewnych wierzeń. Pomocą w tym służy nam sama energia Gai, Wszechświata i gwiazd. Widać to między innymi po efekcie tranzytu Wenus (lata 2004-2012) na świadomość naszą i Gai. Dzięki niemu zaczęliśmy przywracać równowagę między energiami męskimi i żeńskimi, zaczynamy sobie przypominać, że tak, jak nam o tym mówi Kryon, zanim przyjęliśmy pojęcie Boga jako Ojca, to poznaliśmy Go/Ją jako Matkę! Sama Matryca Raju znajdująca się w Jaskini Stworzenia, czyli należąca do siatki krystalicznej Ziemi jest aktywna od 5 marca, 2005 roku. (Patrz też mój wpis na temat Jaskini Stworzenia i Matrycy Raju na stronie Kryon Polska/Kryon Poland z dnia 27 listopada, 2019)
Paruzja zatem, czyli chrześcijańska doktryna ponownego przyjścia Jezusa jest w tej chwili faktem. Jezus i każdy inny Syn Boży obojga płci już dawno jest nam dostępny w formie energetycznej poprzez wstrojenie się w siatkę krystaliczną Ziemi. Na tym – na więzi człowieka i Gai — polega różnica poziomów świadomości określonych liczbami 33 i 44.
Dalsze zacieranie granicy między sferami sacrum i profanum było najbardziej widoczne, kiedy podczas pierwszego publicznego wystąpienia jako papież, Franciszek zwrócił się do zebranych pod balkonem Bazyliki na Placu Św. Piotra wiernych nie z błogosławieństwem i po łacinie, ale po włosku, ze świeckim „Buona sera”, „Dobry wieczór”. Już po tym pierwszym wystąpieniu wnikliwi mogli się domyślić, że w kościele katolickim rozbłysło nowe światło.
Idąc dalej szlakiem tranzytu Wenus i ponownego równoważenia się energii męskich i żeńskich na planecie, największego przeredagowywania dawniejszych idei doświadcza obecnie gnostycyzm, co widać po próbie interpretacji Chrystusa w kategoriach energii żeńskiej, w kategoriach Sofii, która teraz okazuje się Matką Stworzenia (i Smokiem, ale o tym przy innej okazji).
Z perspektywy subtelnej anatomii człowieka, a zwłaszcza oktaedralnej struktury wrodzonej mądrości ciała wynika, że każdy człowiek posiada swój własny archetypowy obraz Matki/Ojca. Znajduje się on pod Ziemią, a dokładniej w rdzeniu energetycznym w oktaedrze tuż nad czakramem zwanym Centrum Poniżej (60 cm pod stopami)! (Bardziej szczegółowy opis oktaedralnej struktury wrodzonej mądrości ciała znajduje się poniżej w tej grupie w moim wpisie z listopapda, 2019 roku)
Energia Chrystusa u każdego człowieka biegnie w kręgosłupie, od czakramu korzennego aż do koronnego, gdzie dotyka struktury zwanej 144 punktami światła, co się czuje jako świetlistą (a nie cierniową) koronę, bądź w czakramie serca.
Dla tych, którzy w Akaszy posiadają pamięć przynależności do gnostyków i przed-, i chrześcijańskich, podaję za Kaia Ra jak energia Sofii/Chrystusa układa się w siedmiu czakramach:
1.Czakram korzenny: Izyda
2. Czakram podpępkowy: Hator
3. Splot słoneczny: Zielona Tara
4. Czakram serca: Maryja
5. Czakram gardła: Maria Magdalena
6. Czakram trzeciego oka: Quan Yin
7. Czakram koronny: Kobieta Biały Bizon
Jak z tego widać, taka gruntowna redakcja gnostycyzmu sięga całego kosmosu, Gwiezdnych Matek (Izyda i Hator) i szamańskiej mądrości pamiętającej więź ludzkości i Gai ludów rdzennych planety. Dla tych, którzy świadomi własnej Pełni rozumieją figuratywne znaczenie powyższej wizji Chrystusa Metafizycznego, który nie będąc ani kobietą, ani mężczyzną, integruje w sobie obie polarności, podaję także medytację na wstrojenie z Chrystusem Metafizycznym autorstwa Peggy Phoenix Dubro, stałej członkini drużyny Kryona. Czas czytania: 2 min.
W obecnie panujących czasach głębokiej Przemiany oferuję tę medytację jako przypomnienie intencji Tego, który reprezentuje sobą Chrystusa Metafizycznego/ Świadomość Chrystusową Niech każdy, kto w życiu codziennym ćwiczy się w synostwie bożym wstroi się w tę świetlistą energię na swój własny, jedyny i niepowtarzalny sposób. Przed każdym z nas otwiera się możliwość dostąpienia iluminacji boską inspiracją. Rezonans bytu każdego z nas się obecnie kalibruje i zaprasza się nas, aby to odczuć jako ekspansywne otwarcie czakramu serca.
Poczuj entuzjastyczną Pełnię własnego bytu napełniającą twą duszę. Rezonans tej Pełni posiada głębię, mądrość oraz...przypomnienie. Poczuj, jak twoja energia własna (codzienne ja) wznosi się, aby spotkać to, co rozumiemy jako Wyższe Ja, czy Boskie Ja, które żyje w Chrystusie Metafizycznym/Świadomości Chrystusowej.
Podczas kiedy rezonans energii Wstąpienia kalibruje się do nowej częstotliwości eneriga Zstąpnienia Pełni Ducha może zlać się z każdym z nas w nowym miejscu... i wtedy następuje zjednoczenie...
Zwróć uwagę na energię w kręgosłupie… zjednoczenie można także odczuć w czakramie koronnym i w czakramie serca. Tak oto wznosimy się poza przekonania religijne…
Odczuwamy wznoszenie się energii Wstąpienia, energii Przebudzenia, oraz zstępującą energię wyższego rezonansu tego, kim jesteśmy. Poczuj, zobacz, pomyśl lub wyobraź sobie tę kolektywną energię, którą tworzymy wszyscy razem.
Połóż ręce na czakramie serca. Niech każdy z nas odda cześć alchemii naszego własnego bytu w energii Świadomości Chrystusa, tak jak tę energię rozumiesz. Poczuj energię swego serca i weź głęboki oddech. Wcielając w siebie coraz to nowe cykle transformacji, twój rezonans wzrasta raz po raz, po raz.
Jeszcze raz poczuj energię własnego serca i weź głęboki oddech.

bottom of page