top of page

Święty Graal
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Dla słuchających tego później dodaję, że obecnie znajdujemy się w klasztorze Glastonbury w regionie silnie związanym z mistycyzmem. Kochani od 29 lat dzielę się z wami nowinami miłości miłosierdzia i prawdy oraz od czasu do czasu przy okazji prostuję waszą historię. Robię to wszystko, aby podzielić się najczystszą prawdą z każdym zwykłym człowiekiem, który tego słucha. Wszyscy zebrani tutaj oraz w innym teraz, jesteście w to włączeni. Oto właśnie miejsce, które akceptuje wszystkich, których stopy go dotkną.
Pierwszy przekaz z serii ośmiu, rozpoczęliśmy podróżą bohatera. W poczet tej podróży zaliczają się wszyscy Królowie Arturzy, którzy niegdyś utrzymywali, że są tym jedynym. Gatunek podróży bohatera daje ludziom nadzieję, pozwala zaakceptować mistycyzm. Jak już wam mówiłem, wszystkie podania z tego gatunku podbudowują człowieka, upewniają go o istniejących rozwiązaniach, nierozwiązywalnych trudności oraz obiecują odnalezienie światła i odsłonięcie tajemnicy. Właśnie znajdujemy się w jednym z takich miejsc, silnie związanych z tradycją podróży bohatera, gdzie legendy krzyżują się z historią, a tradycja z mistycyzmem. Wszystkie te rzeczy w przeciągu czasu zostały bardzo zniekształcone, choć w wielu kryje się prawda. Przystępujecie zatem do oddzielenia prawdy od fikcji, tego, co zostało specjalnie podkreślane, dla pewnego efektu, a co dodane dla przyjemności i radości. Wszystkie elementy gatunku podróży bohatera z czasem są ulepszane i zmieniane, ale sama podróż zawsze i nieodmiennie kończy się pomyślnie.
Bohaterowie, którzy naprawdę żyli i działali w tym regionie mieli sporo do podboju, dużo do odnalezienia wraz z rozwiązaniem rzeczy niemożliwych. Jak już to wam mówiłem, niektóre linie ley i linie Gai oraz istniejąca siatka krystaliczna, krzyżują się razem właśnie tutaj, zatem Glastonbury jest miejscem bardzo naenergetyzowanym i wiele z was tę energię czuje. Jeśli nawet nic by się tutaj nie wydarzyło, to i tak ludzie by tutaj przychodzili całymi grupami. Wciąż czuliby bohaterstwo w każdym człowieku oraz spokój wewnątrz i z wdzięcznością wznosiliby ręce w podzięce Gai. Tutaj jednakże wydarzyło się doprawdy wiele. Dzisiaj pragnę wam powiedzieć o jednym takim zdarzeniu. Możecie się zastanawiać, która z legend wywiera na to miejsce największy wpływ? Która ze związanych z tym miejscem wypraw bohaterskich jest najświętsza? Co to takiego, o istnieniu czego wie każdy sławny człowiek, który tutaj gościł? To oczywiście jest Święty Graal. Tak więc niniejszy przekaz poświęcamy historii Świętego Graala.
Przekażemy treść legendy, w której kryje się prawda ponad prawdę. Nie wszystko dzisiaj jest jasne, ale wy wiele czujecie. Ten region i miejsce, w którym się znajdujecie posiada związek z Józefem. [z Arymatei] Józef był wujem Jezusa. To prawda. Za chwilę podam wam dodatkową informację jako dowód, że Józef faktycznie należał do rodziny Jezusa oraz że jest faktycznie związany z Glastonbury. Według legendy niedługo potem, jak jego siostrzeniec zawisł na kawałku drewna, Józef przybył tutaj z Palestyny i przywiózł ze sobą kielich, którego użyto przy Ostatniej Wieczerzy, czyli Święty Graal. Ponadto, jak głosi legenda, w tym kielichu także znajdowały się krople krwi pochodzące ze zranionego boku siostrzeńca rozpiętego na kawałku drewna. Ta legenda dała początek wielkiej ilości bardzo udramatyzowanych podań. A gdzie jest sam kielich? Czy zawarta w nim krew miała moc magiczną? Wersje tego, co tutaj naprawdę się zdarzyło zmieniają się niemalże co pokolenie. Prawda ta jednakże zawiera w sobie jeszcze inną prawdę. Zabiorę was teraz do miejsca, które tylko nieliczni chętnie odwiedzają. Ponownie, zabieram was teraz w pewne miejsce w Jerozolimie.
W umieszczonym na piętrze Wieczerniku naprawdę odbyła się Ostatnia Wieczerza. Tutaj należy szukać początku legendy o Świętym Graalu. Ta legenda niejednokrotnie została ulepszona, bowiem do dzisiejszego dnia jest ważna. W czasach Jezusa oczywiście nikt nie wiedział o Świętym Graalu. O tym właśnie będziemy teraz mówić. Możecie sobie wyobrazić, że Jezus istotnie pragnął się z Apostołami pożegnać. Ważne jest, abyście zrozumieli fakt, iż sami Apostołowie tego nie rozumieli. Oni nie wiedzieli, że to będzie pożegnanie. Tylko Jezus to wiedział i na swój sposób chciał się pożegnać. Podczas wieczerzy dawał im niejednokrotnie do zrozumienia, ale oni tego nie pojmowali. Nie spodziewali się, że po cudach i uzdrowieniach, których byli świadkami oraz po miłości, jakiej doświadczyli, to wszystko miałoby się skończyć. Im się wydawało, że okazane miłosierdzie, którego byli świadkami to był dopiero początek, a tutaj to wszystko miało się właśnie skończyć. Oto wśród nich siedział Mistrz Miłości i ze łzami w oczach się z nimi żegnał!
Kochani, u jego boku siedziała wtedy Maria z Magdali, to nie żaden mit. I Jezus się wtedy ze wszystkimi żegnał. Nawet potem kiedy wyszedł zdrajca, Apostołowie nie rozumieli, że to będzie ich ostatni wspólny posiłek. Okazja, dla której wszyscy się zebrali, to Pascha. Tutaj wszystko się zgadza, celebrowali wtedy Paschę i dzielili się przaśnym chlebem. W tamtych czasach niezależnie od tego, do jakiej sekty należeli, i w co i jak wierzyli, wszyscy Żydzi czcili wyjście z Egiptu i obchodzili Paschę. I w przypadku Ostatniej Wieczerzy nie było inaczej. Wielu z Apostołom więc wydawało się, że biorą udział w kolejnej wspólnej paschalnej wieczerzy. O czym więc Mistrz mówił? Dlaczego płakał? To wszystko było dla nich dziwne. A on się żegnał.
Nad Wieczernikiem nie było napisu głoszącego „Ostatnia Wieczerza”. Nie było żadnego znaku przygotowującego Apostołów do głębi tego, co miało się rozegrać w przeciągu następnych kilku dni. Jezus starał się jak mógł pożegnać ze wszystkimi, którzy mu towarzyszyli w podróży i pracy. Dla niego to był smutny dzień, ale współbiesiadnicy tego nie zrozumieli. Cała historia świadczy o tym, że wtedy nikt z nich niczego się nie domyślał aż do ostatniego momentu. Pragnę, abyście zauważyli, kogo na Wieczerzy nie było. Tam nie było Józefa. On nie brał udziału w Ostatniej Wieczerzy. Zatem trudno by mu było zabrać ze stołu kielich, czyż nie? A może go znalazł później, na stercie brudnych naczyń? Nie istnieje żaden zapis tego, kto ten kielich odnalazł, kto wiedział, że tamten posiłek miał być ostatnim, a następnie wrócił, odnalazł kielich akurat Chrystusa i schował do torby. Nie ma takiego podania. Nikt tego nie zrobił, a samego Józefa wtedy tam nie było. To jest pierwsza tajemnica związana ze Świętym Graalem.
Reszta tej opowieści jest prawdziwa i już wam ją opowiadałem, [w pierwszym przekazie z wycieczki po Włoszech, który miał miejsce w Mediolanie i znajduje się na stronie grupy Kryon Polska – przyp. tłum] to historia człowieka na kawałku drewna, przechodzącego wszystkie stacje męki. I nadszedł czas, aby go z tego drewna zdjąć. Oto coś, czego nikt wam jeszcze nigdy nie mówił. Oczywiście, ponieważ to, co wam mówię jest tylko przekazem i nie zalicza się do historii, możecie więc na to powiedzieć: - to wcale nie musi być prawda. Jak to przyjmiecie, co wam teraz powiem, zależy tylko od was samych i waszego wyboru, jednakże wszystkie obrazy przedstawiające Mistrza Miłości na kawałku drewna są namalowane niepoprawnie. To niemożliwe, żeby ludzkie ciało zdołało się na krzyżu utrzymać będąc doń przybite dwoma gwoździami wbitymi w dłonie. Dłonie by się pod jego ciężarem szybko rozerwały. Dłonie by się rozerwały. Rzymianie więc go do drewna przywiązali i to powrozy trzymały go w miejscu, a gwoździe wbito tylko dla bólu, aby stanowiły część cierpienia. To samo było ze stopami. Rzymianie tego z innymi nie robili, ale z Jezusem tak. Wychłostali go i powiesili. Jego ciało wisiało do zachodu słońca. Jak już wcześniej była mowa, według obowiązującego po dziś dzień prawa w Jerozolimie, krzyżowanie po zachodzie słońca jest zabronione. Kto przy nim był, aby o zachodzie zabrać ciało? Jeden członek rodziny, Józef. Czyż to nie interesujące, że nie było tam ani jednego z uczniów, czy Apostołów? Maria tam była, ale to Józef był wybrany jako oficjalny przedstawiciel rodziny. Czy się kiedykolwiek zastanawialiście, dlaczego innych tam nie było? Kochani, gdyby się tam pokazali, to by ich aresztowano, zatem trzymali się z daleka. Wuj jednak mógł się pokazać, bowiem był członkiem rodziny. Kiedy zaszło słońce, Józef zabrał ciało i złożył w grobie.
Taka jest historia Józefa, który następnie wybudował kościół, a teraz oglądamy jego pozostałości. Niektórzy pytają mnie – Powiedz nam coś więcej o tym regionie otaczającym Glastonbury, czy to możliwe, że Jezus tutaj był? – Kochani, Jezus odwiedził to miejsce trzy razy! On był w to bardzo zaangażowany w pracę dla wuja w handlu między Anglią i Palestyną. A zatem Jezus tutaj był i znał te okolice, tak samo, jak Józef. Według podania, Józef faktycznie odwiedził ten region krótko po ukrzyżowaniu i tutaj wybudował kościół.
A oto następny fragment tej zagadki. Józef nie przybył tutaj sam. Nie przysłuży się to historii, jeśli zdradzę wam w tej chwili, kto mu towarzyszył. Nie przyszedł na to odpowiedni czas. Mówi się także, że wtedy przywiózł ze sobą Święty Graal. Pozwólcie, że teraz przedstawię wam obraz pogrążonego w żałobie wuja u stóp krzyża, na którym konał jego siostrzeniec. Wyglądało na to, że on wtedy rzeczywiście za moment skona. A wam się wydaje, że Józef jakoś miał na tyle przytomności umysłu, żeby rozglądać się za kielichem z wieczerzy, w której nawet nie brał udziału? Ten kielich przecież nie był ani ze złota, ani inkrustowany klejnotami. On był prawdopodobnie z cyny i niczym nie różnił się od innych kielichów pozostałych uczestników Wieczerzy. To niemożliwe, żeby Józef wtedy jakoś znalazł się na piętrze tego Wieczernika, znalazł kielich, z którego pił Jezus, wziął go ze sobą i w momencie największej żałoby i smutku nadstawił go, aby zebrać doń krople krwi z rany Jezusa, a następne upchał go gdzieś w torbie, aby go po wszystkim przywieźć i tutaj zakopać? Kochani, nie ma żadnego Świętego Graala. To nie jest obiekt fizyczny!
Józef posiadał pewną wiedzę. Gdybyście się mogli znaleźć w tym pierwszym, zbudowanym przez niego kościele, gdybyście tam weszli, nie zobaczylibyście obrazu umierającego siostrzeńca! Ani jednego! Tamten kościół był radosny, tam chodziło o miłość. Nie ma dowodów na to, co mówię więc wszystko, co teraz mówię wywoła kontrowersję. Jak chcecie kontrowersji, to zajrzyjcie do zwoi odkrytych w Nag Hammadi, w Egipcie. Tam jest zapisany spór Jana z Tomaszem o prawdziwym znaczeniu śmierci Jezusa. Nawet wtedy ludzie się o to sprzeczali! Nawet wtedy zastanawiano się nad tym, co myśleć o tym, co się stało. Nawiasem mówiąc, Jan ten spór wygrał. Tomasz był zdania, że tutaj chodziło o naukę Jezusa. Jezus pokazał, kim ludzie mogą być, ile mogą mieć radości, ciesząc się połączeniem z miłością, ze Źródłem. A Jan mu zaoponował i powiedział, że tu chodzi o jego śmierć.
To Józef jednakże zbudował pierwszy kościół Jezusa. Kościół światła, kościół radości, bez obrazu swego umierającego siostrzeńca. Tego tam nigdzie nie było. Widzicie, święty Graal to pamięć o Jezusie. Na tym polega podróż bohatera, bowiem kiedy odnajdujecie Święty Graal, odnajdujecie samych siebie, odnajdujecie radość wewnątrz, odnajdujecie cały cel waszego życia. Ten kościół istniał tutaj, na tej ziemi i wybudował go wuj Jezusa! Któż to mógł przewidzieć, co się z tym kościołem zrobi później, ze wszystkimi papieżami i królami? A to wszystko przecież historia. To, czym ten pierwszy kościół był wtedy, jednakże jest zapisane w energiach tego miejsca, w węźle siatki krystalicznej. Święty Graal znajduje się wewnątrz każdego człowieka. Słuchajcie! Wcale nie musicie być Chrześcijanami, aby to zrozumieć. Aby zrozumieć, że Ostatnia Wieczerza była pożegnaniem jednego człowieka z tymi, którzy za nim podążali. Nie musicie być Chrześcijanami, aby poczuć w tym miejscu światło Stwórcy. Jak się przebijecie przez całe warstwy mistyfikacji i związanym z tym marketingiem, wówczas sami odnajdziecie Święty Graal w radości. To wszystko! Cała głębia tego wciąż tutaj tkwi. Tutaj tkwi głębia światła na planecie. Setki lat później ten człowiek odmienił rachubę czasu i kalendarz. Kalendarze na Ziemi zmieniły się w uznaniu jego życia! Kochani, oto święty Graal. To jest jego wpływ, bowiem według definicji, jest to coś czego się poszukuje i pożąda. Tak wielu z was już go znalazło! Stare dusze, tak wiele z was już zdołało go znaleźć. I wciąż wielu z was szuka. Tutaj nie chodzi o fizyczny kielich, który po dziś dzień śniedzieje gdzieś na stercie brudnych naczyń. [Kryon się śmieje] Tutaj chodzi o znaczenie pierwszej komunii podczas wieczerzy paschalnej. On wtedy żegnał się z uczniami i zwolennikami, a następnie przeżył coś, przez co wcale nie chce, abyście i wy przechodzili, ale żebyście w tym wszystkim i wokół tego zauważyli światło i piękno nowiny przekazanej przez Mistrza Miłości. Nadejdzie dzień, kiedy tę historię będzie widać i coś więcej. Jednakże na razie prosimy, abyście to wszystko poczuli i zrozumieli oraz abyście wiele zagadnień owianych tajemnicą tej tajemnicy pozbawili, bowiem wtedy zdobyta wiedza stanie się dla was użyteczna i praktyczna. Wtedy sami wyruszycie we własną podróż bohatera i znajdziecie te same rozwiązania, które już zostały przez innych odnalezione. Podziękujcie Józefowi za wszystko, co zrobił jako wuj Jezusa oraz za to, co próbował zrobić tutaj w Glastonbury, wznosząc pierwszy kościół na cześć miłości. Dziękuję, Józefie!

I tak jest.

Kryon

 

Tłumaczyła: Julita Gonera

Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz

2

Heading 2

bottom of page